Carrion (PL) : Dla Idei
Les paroles
1. RETRO
Nie ma tu mowy o snach
Tysięcy zmęczonych dusz
Gdy tylko liczy się znak od niebios
Gdy ukrywane od lat
W człowieku zło, gniew i strach
Uwolni się wznosząc ogień w niebo
Ktoś znów stał się dzisiaj jednym z nich
Jak ma znieść samodzielności strach?
Ktoś znów chciał by księgi wiodły go
Gdy już nie umiał myśleć sam
Znika stłamszona jaźń
Słowa ciągną po schodach w mrok
Łykaj naiwną baśń
Idź za nią po kroku krok
Najpierw zabijać się chce
A później wnet szuka się
Powodu bardziej odpowiedniego
Nie winny tutaj jest bóg
Lecz tępy zdziczały lud
Co słucha najbardziej zdziczałego
Ktoś znów stał się dzisiaj jednym z nich
Jak ma znieść samodzielności strach?
Ktoś znów chciał by księgi wiodły go
Gdy już nie umiał myśleć sam
Znika stłamszona jaźń
Słowa ciągną po schodach w mrok
Łykaj zmyśloną baśń
Idź za nią po kroku krok
2. EUNOMIA
Twardy głos buchnie z serca dna
Zwali z nóg wszystkie rzeźby zła
Każdy cios trafi tam, gdzie ma
Trafić, by naprawić, co się da
Odwracam się, nie jestem wart
Obracam wszystko w czarny żart
Kryję wciąż chwile, gdy żyję
Lecz pewną wizję mam
Nachodzi zawsze mnie
Zawsze, gdy jestem sam
Wielki przewrót zmieni każdą z barw
Pośród wszystkich nikt nie będzie sam
Obojętność zniknie z życia praw
Nawet tam, wśród nieotwartych bram
Odwracam się, nie jestem wart
Obracam wszystko w czarny żart
Kryję wciąż chwile, gdy żyję
Gdy świat zatańczy na linie
Marność przeminie
Gdy świat zatańczy na linie
Bezsens przeminie
Odwracam się, nie jestem wart
Obracam wszystko w czarny żart
Kryję wciąż chwile, gdy żyję
3. OD ZŁA
Nie wszystko da się skryć
Zasypując piachem krew
Złote myśli giną gdy
Jest tak trudno razem w zgodzie żyć
Twoi ludzie wiedzą jak ukryć świt, wciskać kit
Zatrzymaj ich
Trzymaj się z daleka
Aby świat nie dotknął dna
Podzielmy go na dwa
Wojna z dłoni ścieka
Odchodząc pokój dasz
Odwrócisz się od zła
Jesteś wolny
Nie bronię Ci
Więc zabierz ręce
I schowaj krzyk
Nie wszystko da się skryć
Mówiąc, że nie znamy się
Że ja zawsze muszę być
Tym co wie jak mamy w zgodzie żyć
Z mentalnością szamana nie zdziałasz nic
Płodzisz syf
Zatrzymaj się
Trzymaj się z daleka
Aby świat nie dotknął dna
Podzielmy go na dwa
Wojna z dłoni ścieka
Odchodząc pokój dasz
Odwrócisz się od zła
Zbyt próżny by zrozumieć mnie
Zbyt bliski by ostudzić krew
Szanuję Cię, chce w zgodzie żyć
Nie próbuj ze swym światem wiązać mnie
Trzymaj się z daleka
Aby świat nie dotknął dna
Podzielmy go na dwa
Wojna z dłoni ścieka
Odchodząc pokój dasz
Odwrócisz się od zła
4. MOWA CIENI
Wpuszczam ciemność przez swe okno
Wilgoć płynie z nią
Nie umniejszam Twego zdania
Leczy mnie Twój głos
Więc zawsze przychodź
Kiedy tylko chcesz
Nie zamykam drzwi
Ten dom oddychał
Tobą, kiedy ja
Wciąż myliłem dni
Tam gdzieś ukrytą mam
Słów treść wśród białych ścian
Meble wciąż skrzypią
W rytmie dawnych chwil
Nie uciszę ich
Chowają nicość,
Którą tylko Ty
Potrafiłaś znieść
Lecz pośród tych ciemności oczy błyszczą się
Chcą zmienić we wspomnienie wszystko zamknij je
Obiecuję, piach wymiotę
I wypuszczę psy
Znikną z podłóg butów szramy
Ślady kłótni z szyb
Więc zawsze przychodź
Kiedy tylko chcesz
Nie zamykam drzwi
Ten dom oddychał
Tobą, kiedy ja
Wciąż myliłem dni
Lecz pośród Twoich włosów oczy błyszczą się
Próbują mi powiedzieć, że odchodzisz w cień
Poczekam, aż zrozumiesz i przestaniesz chcieć
5. DLA IDEI
Myślisz, że kocham Cię
Za Twoje oczy dzikie
Za to, że bardzo chcesz
Bym stał się wojownikiem
Trapiona pokojem
Wśród swoich urojeń
Każesz mi wzrokiem swym
Walczyć dla tych paru chwil,
W których nasycisz się
Znam Twoich oczu błysk, kiedy to
Potrzeba Ci potu i kropel krwi
Myślisz, że kocham Cię
I pójdę z Tobą w ogień
A trochę już tak jest
Kłaniam się jak przed bogiem
Chcesz bym wstał pełen zła
Wykrzyczał imię Twoje
Pokierowany tam
Gdzie chcesz bym toczył boje
Każesz mi wzrokiem swym
Walczyc dla tych paru chwil,
W których nasycisz się
Znam Twoich oczu błysk, kiedy to
Potrzeba Ci potu i kropel krwi
Znudzona spokojem
Potrzeba Ci wojen
6. MINODERIA
Następny durny słaby ciemny dzień
Następni wściekli ludzie snują się
Kolejna tępa szlora mruczy mi
Że, tylko ona ma najlepszy styl
Następna porcja reklam brudzi mnie
Zasłania oczy by poświęcić chłam
Następni piękni ludzie trują się
By rzygać na mnie
Złotem wśród gnoju
Błotem bajecznym
Wizją spokoju
Perłą wśród wieprzy
A w całym tym zamęcie
Ręce tną powietrze
Palcami głaszczę przestrzeń
Kręcę się na pięcie
Następny skurwiel co uzdrowił kraj
Kolej na laury chamie ukłon daj
Kolejna sztuczna proca burczy, że
Było to tak bo nie da ukryć się
Następny chuj co wie co spotka mnie
Ułoży karty i wypruje śmiech
Dewocjonalia, talia kart już jest
Wszystko układa się
Złotem wśród gnoju
Błotem bajecznym
Wizją spokoju
Perłą wśród wieprzy
A w całym tym zamęcie
Ręce tną powietrze
Palcami głaszczę przestrzeń
Kręcę się na pięcie
Więc powiedz ile jeszcze
Będę miał wyłączność
Na tą swoją ciszę
Na swoje powietrze
7. KRÓTKOWZROCZNE ZERA
W zaśmieconych trzewiach łąk budować szczęście chcą
W chwilowym raju dla mas, póki pozwoli im czas.
Wydojona przyszłość łka - idź ratuj co się da!
Lękam się, myśl wymiera.
Krótkowzroczne zera
Myślą, że czary to droga do spełnienia snów.
Prędzej z nieba spadnie Ziemia, niż to się zacznie zmieniać.
Nadstaw twarz!
Otępiałe stada tych, co wolą w niemocy żyć
Iluzją karmieni, by za rękę złapać i
Zrobić chcą wciąż lejąc krew przeludniony chlew.
Lękam się, myśl wymiera.
Krótkowzroczne zera
Myślą, że czary to droga do spełnienia snów.
Prędzej z nieba spadnie Ziemia, niż to się zacznie zmieniać.
Nadstaw twarz!
Chcesz widzieć, chcesz myśleć
W tym toksycznym zestawieniu dziwnych cnot
Zanim wciągnie cię
Każdy ruch przybliża tego bagna dno
Chcesz ustać, chcesz krzyczeć
Lecz stłumione usta grzęzną gubiąc ton
Rozbij zgniłą toń
Lękam się, myśl wymiera.
Krótkowzroczne zera
Myślą, że czary to droga do spełnienia snów.
Prędzej z nieba spadnie Ziemia, niż to się zacznie zmieniać.
Nadstaw twarz!
8. GRA SŁÓW
Znam Twoje myśli, grzechy, każdy brud
Będę Twym sądem tak jak zechciał lud
Władza dziś opuszcza Cię
Władza dziś zabija Cię
Wiatry pchają w najostrzejsze ze skał
Dzień błaga Cię byś nocą się stał
Wywołują dreszcze złe wspomnienia
Tam, gdzie nie zobaczą drżenia Twych rąk
Chciałbyś spokój ukryć w zapomnieniu
Chcesz zagrać w piękne słowa ze mną
Lecz po swej stronie czyny mam
I twarze tych co wciąż pamiętać będą
Twojej duszy brak
Tak, puściłeś ster
Więc sępy zaczynają już swój żer
Rozbity pośród ostrych skał
Zniesiony przez odwetu wiatr
Dzień błaga Cię byś nocą się stał
Wywołują dreszcze złe wspomnienia
Tam, gdzie nie zobaczą drżenia Twych rąk
Chciałbyś spokój ukryć w zapomnieniu
9. SCHEDA
Czy wiesz jak ubłagać czas,
Aby spokojnie spać?
Czy czułeś kiedyś wstyd?
Przeżyłeś wielki strach?
Odległy krzyk w neuronach mych śpi
Przebudza się i drwi
Niech zniknie na dnie
W potylicy zrodziło się
Echo przeszyło rdzeń
Po półkulach miotają się
Głosy złe synapsy rwą
Niszczą most
Drążą pień
Słaniam się
W głowie mam
Zegar co
Na zdjęciu nie tyka lecz śpi
Równolegle przenika mnie
Czas przeszły jutro i dziś
Jak nie odtwarzać
Wszystkich tych chwil
Zrzucić z siebie kurz
Pamięć wymazać
Poświęcić te,
Które chciałbym mieć
Wywinę siebie na wspak
Zrobię wystawę swych wad
Podpiszę to można brać
Ustawię znak
I ostrzeżenie niech tkwi
Nie próbuj w domu swych sił
Podpiszę to można brać
Ustawię znak
10. LUGUM
I znowu dziś stoczyłem się
Ten dzień nie zdziwił niczym mnie
Wyłączam się, przestaję znów żyć
Paradoksalnie to mój życia styl
Niszczę wszystko czym chciałbym być
Plony nie wykorzystane gniją gdy
Wyłączam się, przestaję znów żyć
Paradoksalnie to mój życia styl
Silniejsza ode mnie
Ta siła jest wciąż jakąś częścią mnie
Zabiera mnie ze mnie
Na strzępy rozerwie bo pragnę ją mieć
Żałuję, że chcę
Boskich mocy, nawiedzonych chwil, szkła w dzień na forum dna
Żałuję, że chcę
Światła w mroku, sztucznych prawd, krawędzi barw w letargu dnia
Żałuję, że chcę
11. GROŹNE ZDERZENIA
Wznosi się znów z ziemi pył
I biegną już miliony stóp
W mrowisku miasta nastał gwar
Wyznaczył cel i rzucił czar
Otworzyły się powieki
Wyruszyły znów szeregi
Zamilkło kilka święcie ważnych słów
Groźne zderzenia
Tracimy mądrość
Wiarę w spojrzenia
Wśród szarych tłumów
Gdzie to schronienie?
Jak znów odnaleźć
Swe przeznaczenie?
Piękno istnienia
Nikt nigdy po imieniu tu
Nie powie z ulgą tobie gdy
Zakładasz na swą zwiędłą twarz
Maski tych niechcianych min
Zapominasz, że w tej stawce
Pierwszym jest ten co ma zawsze
Szary i anonimowy strój
Groźne zderzenia
Tracimy mądrość
Wiarę w spojrzenia
Wśród szarych tłumów
Gdzie to schronienie?
Jak znów odnaleźć swą twarz?
Swe przeznaczenie
Piękno istnienia
paroles ajoutées par czeski21 - Modifier ces paroles